Witam tych starych z mojego poprzedniego bloga i nowych.
Zapraszam na nową serię mojego autorstwa.
Przenieśmy się w czasie. Stoimy przed pałacem prezydenckim wraz z Katniss, która ma zastrzelić Snowa....
- Tina
***
Snow patrzy na mnie z wyczekiwaniem. Zastanawiające, że nawet w takiej chwili może patrzeć na mnie tym wzrokiem. Tym przepełnionym wyzwaniem, wężowym spojrzeniem.
No dalej... Wypuść ją, panno Everdeen. Wypuść...
Zimowe powietrze, chłodne, jak jego imię szczypie mnie w policzki.
Mój umysł nagle robi się mętny i nieprzejrzysty. Mózg stara się na nowo przeanalizować sytuację. Snow kłamie, manipuluje mną. Chce, żebym odwróciła się od rebeliantów i stanęła po jego stronie. Musiałby jednak być niemiłosiernie głupi. żeby w coś takiego wierzyć, a każdy wie, że Snow nie jest idiotą.
Uwierzyć w jego winę przeszkadza mi jednak jedna myśl. Dwukrotnie wybuchające bomby.
Bomba...
Gale...
Beetee...
Prim...
Niech śmierć mojej siostry będzie dla niego ostatnim z razy, kiedy udało mu się mnie zranić. Zanim zdążą mnie nawiedzić jeszcze mroczniejsze myśli nakierowuję strzałę na bielutką różę przypiętą nad jego sercem i puszczam cięciwę. Lot strzały jest zbyt krótki, abym mogła nacieszyć się zaskoczonym spojrzeniem Snowa. Zatapia się w ubraniu i dziurawi serce, a ust ofiary tryska krew.
Oto nadszedł koniec Coriolanusa Snowa.
Jego ciało traci siłę, a nogi się pod nim uginają. Zwisa teraz podtrzymywane jedynie przez kajdany, którymi przypięto go do słupa.
Krew kapiąca z jego ust zmienia się w strumień plamiąc jego świeże ubranie.
Nagle dzieje się coś niesłychanego. Coś, czego ani ja, ani Coin czy Haymitch nie mogliśmy się spodziewać. Wybuchają oklaski. Najpierw ciche i subtelne, a zaraz po tym jedyne, co słyszę to huki, oklaski i okrzyki radości. Ludzie gwiżdżą, krzyczą, skandują moje imię. Niektórzy wyrzucają dłonie w powietrze, wyrzucają w nie różne przedmioty - czapki, rękawice, dzieci.
Zaciskam zęby.
Zabiłam Snowa, a mimo wszystko igrzyska dalej trwają. Jego śmierć nic nie zmieniła. Świat jest ten sam, poglądy te same, ludzie pragną krwi...Spoglądam w kierunku Coin. Patrzy na mnie... Z uśmiechem na ustach. Ona dobrze wie, że wygrała i widząc jej triumf uświadamiam sobie, że popełniłam błąd.
Oh, moja droga panno Everdeen... Przecież ustaliliśmy, że nie będziemy się nawzajem okłamywać...
To nie Snowa należało zabić - tylko ją,
Gdybym tylko miała dodatkową strzałę... Przeszyłabym jej serce bez wahania.
Również ciebie witam!Na razie nie będę nic mówić poczekam na pierwszy rozdział:)
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy...
OdpowiedzUsuńTak jak napisałam kilka minut temu na drugim blogu:zdobyłaś wierną czytelniczkę i komentatorkę. Postaram się pisać komentarze pod każdą notka.
OdpowiedzUsuńGenialny prolog. Czekam na pierwszy rozdział.
Ps.Znowu przepraszam za nieogarnięty komentarz XD
Super <3
OdpowiedzUsuńTak jak napisalam na Poprzednim blogu, zyskalas nową czytelniczkę. Na razie nic nie napisze, czekam na pierwszy rozdział. Oczywiście prolog genialny.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział troche niezgodne z książką ale jest ok czekam na następny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńO to łaśnie chodzi :) to alternatywne zakończenie. Coś w stylu "co by było gdyby". Gdyby Katniss nie zabiła Coin, to przecież historia może kończyć się zupełnie inaczej :)
UsuńHey
OdpowiedzUsuńCzytałam twojego poprzedniego bloga, ale nie komentowałam, ponieważ zaczęłam go czytać od jakiejś... 80 notki? Mniejsza z tym. :)
Ten blog również mam zamiar czytać, ale tym razem komentować.
Prolog świetny, ale czekam na 1 rozdział.
A I czy na tym blogu notki będą również co niedzielę?
Pozdrawiam ciepło :)
Viks
dziękuję i tak. Co niedzielę.
UsuńWspaniały pomysł na bloga, masz wielki talent, czytałam twojego tamtego bloga, ale nie komentowałam, życzę Ci dużo pomysłów i weny. ;))
OdpowiedzUsuń